Mydełko wygrałam w Rozdawajce i można je kupić tutaj. Wybrałam je, ponieważ Zosi bardzo spodobał się królik na opakowaniu. ;)
Dopiero, kiedy je rozpakowałam, zerknęłam do składu, i przekonałam się, że zawiera ono olejek z norek. Po krótkiej chwili wstrętu do samej siebie za zakup tego piekielnego kosmetyku, przemyślałam sprawę, i doszłam do wniosku, że nikt tych norek przecież specjalnie z powodu mydełka nie zabił, a skoro i tak straciły życie, sensowniejszym jest użycie całego ciała zwierzęcia (kto oglądałHannibala, ten wie). Jeżeli macie inne zdanie na ten temat, dajcie znać w komentarzach. :) Dla tych, którzy nie wiedzą, dodam tylko, iż popularny Biały Jeleń również jest wyprodukowany na bazie tłuszczu zwierzęcego.
W międzyczasie Zo nic sobie z moich rozterek moralnych nie robiąc chwyciła mydełko, pozachwycała się królikiem, i zaczęła je rozpakowywać. Stąd nie zrobiłam ładnego zdjęcia w opakowaniu przed otwarciem: było na to już za późno. Kiedy Zosia dobrała się do mydełka, wyciągnęła kostkę i przez dłuższy czas nie miała zamiaru jej odłożyć. Spodobał jej się zapach (i mi również): nienachalny, ale inny niż wszystkich kosmetyków dla dzieci i niemowląt, które stoją na sklepowych półkach, bo mam wrażenie, że wszystkie pachną tak samo, pudrowo-mdląco.
Jeżeli jesteście w zbliżonym do mojego wieku, pamiętacie może, kiedy kosmetyków w łazience stało jak na lekarstwo, a po otworzeniu metalowej puszki z kremem nivea wydawało się, że wkroczyliśmy do krainy puchatej kremowości i delikatnych perfum. Dokładnie takie wrażenie zrobił na mnie zapach tego mydełka. Jak obietnica powrotu do dzieciństwa, jak krem nivea w wersji „na bogato”.
Zosia oglądała mydło ze wszystkich stron. Trzymała w rączkach i wąchała. Pocierała nim o policzek, myła ręce swoje i moje, najpierw na sucho, a później domagając się wody, dzięki czemu uwieczniłyśmy wygląd pianki. Pieni się stadardowo, jak każde mydełko dla dzieci.
Poza sadłem z norki, któremu przypisuje się właściwości łagodzące i odmładzające, znajdziemy tu tłoczony na zimno olej ze słonecznika i oczywiście ekstrakt z uczepu trójlistnego, który ma działać przeciwzapalnie i przeciwświądowo, a także przyspieszać gojenie ran. Pełen skład:
INCI: Sodium Tallowate, Sodium Cocoate, Sodium Palmate, Aqua, Parfum, Titanium Dioxide, Citric Acid, Glycerin, Mink Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Bidens Tripartita Extract, Triethanolamine, Diethylene Glycol, PEG-9, Disodium EDTA, Celluulose Gum, Benzoic Acid, Sodium Chloride.
Nie dotyczy nas na szczęście ani AZS, ani egzema czy łuszczyca, choć mydło można stosować właśnie w ich przypadku, ale mogę z całą pewnością powiedzieć, że nie wysusza ono skóry i jej nie ściąga, pozostawia ją nawilżoną i czystą, ładnie napiętą. I Zosia i ja możemy po myciu mydełkiem opuścić smarowanie balsamem czy olejem. Umyłam też nim twarz i nie zaszkodziło, ale wolę używać do tego celu mniej pachnących produktów, ponadto wydawało mi się, że może jej nie domyć, a gdzieś przed oczami śmigały mi te nieszczęsne norki.
W sklepie naturica.pl mydło możecie kupić w opakowaniach 1 x 90 g lub 4 x 100 g, w obu przypadkach kostka kosztuje około 5 złotych. Jest to na pewno ciekawa odmiana w rutynie kąpielowej, zachwyt mojego dziecka mówi sam za siebie.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz